piątek, 14 lutego 2014

Pin up

Nigdy nie świętowałam Walentynek, ale w zeszłym roku stwierdziłam, że skoro jest to dzień jak każdy inny, to powinien być równie fajny jak wszystkie inne dni. Obowiązkowym elementem walentynkowego stroju są oczywiście serduszka, których, jak się okazało, nie mam zbyt wielu w swej garderobie. Na szczęście udało się znaleźć sukienkę (normalnie nazwałabym ją tuniką, ale w taki dzień można sobie pozwolić na więcej), chustkę (kupiłam ją sto lat temu, ale nie nosiłam, bo wydawało mi się, że będzie wyglądała jak zakrwawiony bandaż i wszyscy będą pytać, co mi się stało) i kolczyki (fajnie, że nie załapały się na zdjęcia). Rajstopy dokupiłam specjalnie do tego zestawu, na szczęście były warte swojej wyprzedażowej ceny, szczególnie że po tamtym razie założyłam je jeszcze tylko na tegoroczną rocznicę z moim Mężem. Na chwilę, bo jakimś cudem w tym roku są za krótkie. Hmmm, może w tamtym też były, już nie pamiętam :)








Podoba mi się taka opaska, ale chyba głupio by było powtórzyć ją w tym roku?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz