sobota, 22 listopada 2014

Biga lutowa

Tegoroczny luty to przede wszystkim walentynki i karnawał. Ze zdjęciami pomagała mi już na stałe Kuzynka, dzięki czemu wyglądają dużo dużo fajniej. Wymyśliłyśmy też patent na oszczędzenie czasu. Ja przygotowywałam stylizacje, potem przychodziła Kuzynka, brałyśmy manekinkę w kąt i robiłyśmy zdjęcia wszystkich czterech strojów. Nie musiałam Kuzynki fatygować co tydzień, a ubrania prosto z wieszaków prezentowały się o wiele lepiej. Sama co tydzień pojawiałam się w sklepie i po prostu przebierałam manekinkę. Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że zdarzyło mi się prosić Kuzynkę o radę przy komponowaniu konkretnych zestawów. Zawsze to lepiej, gdy ktoś spojrzy na nasz pomysł bardziej obiektywnie :)
Pierwsza z moich lutowych propozycji związana była z walentynkami. Chciałam odejść od wszechobecnej czerwieni i wymyślić coś romantycznego, ale innego. Postawiłam na pastele. Miałam wiele szczęścia, bo udało mi się wyszukać sweter z perełkowym serduszkiem (chciałam go zresztą potem kupić, ale ktoś mnie ubiegł). Element ten był nie tylko romantyczny, ale także pełnił (choć w niewielkim stopniu) funkcję grzewczą. Towarzyszyła mu kremowa krótka falbaniasta spódniczka. Zestaw prosty, ale idealnie zgrany, a całości dopełniały dodatki - bladoróżowy szaliczek i srebrna torebeczka z wytłoczonymi serduszkami. Jak zapewne wiesz, lubię bawić się modą i uważam, że warto motywy takie jak walentynkowe serca wykorzystywać do maksimum. Jednocześnie dzięki pastelowym kolorom strój nie był przesadzony czy śmieszny - raczej romantycznie słodziutki :) Spódniczka była tak kusząca, że nawet ją kupiłam (za ponad 20 złotych), po czym założyłam ją RAZ! Nie to, żeby było z nią coś nie tak, ale jest dość krótka i teraz zdecydowanie za ciasna. Wzięłam ją zresztą na wyjazd do Przyjaciółki, nie mierząc wcześniej. Okazała się za krótka do rajstop, a nie miałam ze sobą żadnych legginsów. Muszę przyznać, że nie czułam się tamtego dnia zbyt komfortowo :)






Druga propozycja to coś na karnawałowe imprezy, ale również z małym akcentem walentynkowym w postaci paska. Tym razem jest błyszcząco i seksownie - dopasowane legginsy plus tunika odkrywająca jedno ramię. Ponieważ luty był miesiącem, w którym dostępne były torebki, tutaj także pojawia się mała torebeczka, mieszcząca rzeczy potrzebne na parkiecie. 




Strój numer trzy, odpowiedni zarówno na imprezę, jak i na randkę (raczej nierozbieraną), tworzony był z myślą o zimnych wieczorach. Złożony właściwie z trzech warstw - taftowa sukienka, dosyć wycięta na górze, bluzka z długimi rękawami i aksamitny żakiecik - nie wydawał się ciężki. Każdy element błyszczał na swój sposób, dlatego nie myślałam już o żadnej biżuterii. Pasującej torebki nie znalazłam, a butów w lutym nie było. Przyznaję, że niektórym ta propozycja może zbytnio kojarzyć się z "Modą na sukces" czy też "Dynastią", ale sama chętnie bym ten zestaw założyła. Miałam zresztą ochotę na żakiecik, ale ostatecznie z niego zrezygnowałam. 








Ostatnia stylizacja to powiew wiosny, pierwsze kwiaty i walentynkowa czerwień, którą wpuściłam dopiero na przełomie lutego i marca. Zestaw prosty, dziewczęcy - bluzka, spódniczka i sweterek. Do tego torebka, która fajnie pasowała kolorami i dodała dodatkowy wzorek. Właściwie byłaby też idealna do mojego stroju :)






Muszę przyznać, że z moich lutowych propozycji jestem bardzo zadowolona. Ubrania, które były dostępne, naprawdę mi się podobały, układały się w fajne zestawy. Pierwszą, trzecią i czwartą propozycję z chęcią nosiłabym sama, druga nie jest do końca w moim stylu, takie odkryte ramiona, szczególnie w zimie, to niekoniecznie moja bajka, ale paseczek bym przygarnęła :)






Brak komentarzy :

Prześlij komentarz